Zagraj to jeszcze raz, Ivo

Zastanawia mnie tylko, czy usprawiedliwiający się na potęgę pianiści, naprawdę wierzą w spiskową teorię dziejów, czy może to ich megalomania urosła do tak monstrualnych rozmiarów?
Szał ciał. Mężczyźni wrzeszczą, kobiety płaczą, nastolatki przeciskają się przez tłum jak woda drążąca skałę. Przed nimi facet, który w innym życiu byłby drugim Keithem Richardsem – bujna czupryna, spojrzenie buntownika, pognieciona koszula, marynarka zdjęta z bezdomnego, papieros w ustach, ręka wielkopańsko zawieszona w powietrzu. Niejedna gwiazda rocka nie powstydziłaby się takiej aparycji i takiej oprawy swojego show. Ale Chorwat Ivo Pogorelić nie był przecież gwiazdą rocka. Grał na fortepianie. Jak szaleniec, ale na fortepianie. Zaś opisywane wydarzenia nie miały miejsca w Greek Theater w Los Angeles, lecz w Warszawie, w 1980 roku, podczas jednego z Konkursów Chopinowskich.
 
Epizod skandalisty Pogorelića, który niedopuszczony do finału i poparty przez skonfliktowaną z resztą jury Marthę Argerich, zamienił swoją przegraną w olbrzymi medialny spektakl i wygrał międzynarodową karierę, to tylko jedna z tercji w świetnym dokumencie Christine Jezior. Poznajemy również historię trzech radzieckich laureatów z roku 1970, którzy uplasowali się za plecami Krystiana Zimmermana, a ich kariery został zahamowane przez rząd, oraz kilkunastu innych pianistów, dla których sukces w konkursie bywał zarówno darem, jak i przekleństwem. Sklejony z materiałów archiwalnych i "gadających" głów, utwór Jezior przynosi kompletną wizję Konkursu Chopinowskiego jako instytucji, obdarzonej olbrzymim społecznym kredytem zaufania z jednej strony i niewietrzonego od lat kółka wzajemnej adoracji z drugiej. Sama impreza jest tu zresztą figurą pars pro toto. Chodzi przecież o każdy konkurs, w którym uczestnik ma usatysfakcjonować nie siebie i swoją publiczność, lecz wpisać się w szerokie gusta zblazowanego, intelektualnie rozleniwionego jury.
 
Pogorelić, który z łatwością zamienia się w niekwestionowaną gwiazdę także i tego dokumentu, nie ma wątpliwości, że o jego porażce zadecydowały polityczne układy. Podobnym tropem idą inni przegrani (a nawet laureaci!) z ostatniego czterdziestolecia. Kiedy słuchałem ich relacji, kołatało mi się po głowie jedno pytanie. Nie dotyczy ono ani Chopina, ani Konkursu, ani nawet zawłaszczającego ekran Pogorelića. Zastanawia mnie tylko, czy usprawiedliwiający się na potęgę pianiści, naprawdę wierzą w spiskową teorię dziejów, czy może to ich megalomania urosła do tak monstrualnych rozmiarów?
1 10 6
Dziennikarz filmowy. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (2015, 2017) oraz MediaTora (2018).... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones